Translate

niedziela, 10 lutego 2013

Moje perfumowe must have || Zapowiedzi || Relacja z shoppingu :-)

Hej dziewczyny :)
Nie mogę zasnąć i postanowiłam sobie zrobić małą przerwę od nadrabiania Pretty Little Liars (jestem już na 3 sezonie - polecam serial, jeśli lubicie napięcie!) i napisać o zapachach, które rozkochały w sobie mój nos...

Na pierwszym miejscu znajduje się Miss Dior Le Parfum
 
 
To po prostu ja... od razu mnie uwiódł. Jest taki mój... Postanowiłam sprezentować sobie 75ml flakon na dzień kobiet :) Jeszcze miesiąc bez mojej Miss...

Na drugim miejscu jest słodka Euphoria Calvina Kleina - taki typowo wiosenny zapach - nosząc go czuję taką radość i na samą myśl się uśmiecham :-)
 
  
Trzecie miejsce zajmuje jedyny zapach Chloe jaki mi się spodobał -  Chloe Love - naprawdę żadnego innego zapachu tej marki nie mogę znieść! 
 
   
I na koniec coś na wakacyjny dzień. Lanvin Marry me! Ten zapach kojarzy mi się z wakacjami i plażą, jest taki słodki, figlarny i dziewczęcy :) Jedynie flakonik nie jest wyszukany, popracowałabym nad jakością kokardki :-)
 


Napiszcie koniecznie o Waszych ulubionych perfumach :) Szykujcie się na recenzję szamponu L'oreal Professionnel Inoa color care, o którym wspominałam w poprzednim poście - CUDO! 

W środę ja i moja współlokatorka postanowiłyśmy wybrać się do galerii Focus Mall - zjadłyśmy przepyszne lody u Grycana.
 

 Ja wybrałam tiramisu, a Kornela mięte i czekoladę :)

Chodziłyśmy po sklepach i nic mi się nie spodobało oprócz złotego kołnierzyka z Mohito za 49,90zł. 
 
 
Wybaczcie za tragiczną jakość zdjęcia, miałam kiepskie światło w przebieralni :( Co sądzicie? Na żywo genialnie to wyglądało i do tego był bardzo ciężki, czuło się COŚ na szyi :-)

A skoro Mohito... to nieopodal Douglas! I tak... w końcu kupiłam mój wymarzony podkład, do dzisiaj cieszę się jak mała dziewczynka.
 Estee Lauder Double Wear w odcieniu 3W1 Tawny. Po powrocie do domu miałam obawy czy nie będzie za ciemny, nawet sobie maznęłam trochę na nadgarstku i musiałam źle go rozetrzeć, bo wpadłam w panikę, że jest zbyt ciemny, ale na szczęście był to fałszywy alarm i odcień jest idealny :-)
Do podkładu dokupiłam puder sypki Redness Solutions Clinique.
Jak pamiętacie lub nie [odsyłam do posta] pod koniec kwietnia zakupiłam taki sam, ale w kamieniu i było go mniej, a do tego już mi się skończył, mam taka odrobinkę dosłownie po bokach. 
Poczytałam na wizażu oraz kilku blogach i dowiedziałam się, że ten sypki starcza na o wiele, wiele dłużej. Mój w kompakcie skończył się po 10 miesiącach przy czym dziewczyny pisały, że ten sypki po roku używania nadal się nie kończy! Tak więc porównam sobie krycie oraz właściwości. Mam nadzieję, że się nie zawiodę :)

Muszę dokupić jeszcze jakiś dobry korektor pod oczy... Co polecacie? :)

Myślę, że w przyszłym tygodniu pojawi się recenzja wyżej wspomnianego szamponu.
Trzymajcie się ciepło!